czwartek, 25 kwiecień 2024
 Rewolucja w szkołach?

Decyzją władz państwowych wprowadzono czasowe ograniczenia w funkcjonowaniu jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, co związane jest z zamknięciem wszystkich placówek oświatowych od przedszkoli po uczelnie wyższe. Szkolne korytarze, sale wykładowe, przedszkolne salki świecą pustkami. Uczniowie, nauczyciele i w zdecydowanej większości personel szkolny mają pozostać w domach.

Pierwotna decyzja ministra Edukacji Narodowej Dariusza Piontkowskiego zamykała placówki oświatowe na okres dwóch tygodni. W ostatnim czasie okres szkolnej kwarantanny przedłużony został do Świąt Wielkanocnych.

To nie są ferie
Ogłaszając te postanowienia i decydując się na tak drastyczny krok, władze stanowczo sformułowały swoje stanowisko. Nie jest to okres wolny od pracy (niektórzy zaczęli używać sformułowania: „korona ferie”) dla uczniów i nauczycieli. Szkoły mają pracować zdalnie przy użyciu dostępnych narzędzi – głównie Internetu. W związku z tym od środy 25 marca wchodzi w życie rozporządzenie MEN w sprawie szczególnych rozwiązań w okresie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID- 19. I tu, cytując klasyka (generała Długoszowskiego), należałoby powiedzieć „skończyły się żarty, zaczęły się schody”. Dlaczego? Po prostu nigdy wcześniej tego nie robiliśmy, nie istniały do niedawna nie tylko najprostsze narzędzia do takiej pracy, ale i nie było rozwiązań prawnych. Tylko niewielka grupa nauczycieli miała jakiekolwiek przeszkolenie z tzw. e-learningu.

Na odległość
Nawet, w chwili pisania tych słów, istne oblężenie przez nauczycieli przechodzą wszelkie portale, komunikatory, fora internetowe i kursy online traktujące o tym, jak powinno się odbywać zdalne uczenie. Wbrew pozorom nie jest to sprawa prosta, polegająca na tym, że zrobi się kopiuj-wklej i wyśle do ucznia mailem odpowiedni materiał. E-learning wymaga dobrej koordynacji i przygotowania do niego, choćby po to, by nie zarzucić ucznia nadmiarem informacji, zadań i pracy. A na chwilę obecną tak to trochę wygląda. Niejako „w locie” uczymy się i wypracowujemy metodę kontaktu i jej formy z uczniem i rodzicami. Według MEN 92% szkół w Polsce przystąpiło do pracy zdalnej. Przybiera ona najróżniejsze formy. Tam, gdzie funkcjonuje dziennik elektroniczny, kontakt odbywa się za pośrednictwem komunikatora i panelu „praca domowa”. Taką postać przyjął e-learning w szkołach grójeckich. W innych placówkach w kraju, choć trudno to sobie wyobrazić, odbywa się to za pomocą wiadomości sms albo rozmowy telefonicznej. Szkoły umieszczają też pracę dla uczniów na swoich stronach internetowych i fanpejdżach. Wszystko uzależnione jest od możliwości technicznych szkoły, nauczyciela, wreszcie miejscowości, w której się ona znajduje. Nie wszyscy wciąż mają dostęp do dobrej jakości i szybkości Internetu. W domach, gdzie jest więcej niż jedno dziecko, jest przeważne jeden komputer, którym trzeba się dzielić. Tak robimy z córką, która musi odrobić pracę nakazaną przez nauczycieli. Ja wcześniej muszę ją zlecić moim uczniom.

Biedny dyrektor
Za organizację pracy szkoły w tym okresie odpowiada dyrektor. I jego sytuacja w tej chwili jest nie do pozazdroszczenia. Dyrektor będzie ustalał, we współpracy z nauczycielami, m.in. tygodniowy zakres treści nauczania do realizacji w poszczególnych oddziałach klas (semestrów) oraz na zajęciach prowadzonych w formach pozaszkolnych. Rozporządzenie obliguje go ponadto do ustalenia, we współpracy z nauczycielami, sposobu monitorowania postępów uczniów oraz sposobu weryfikacji ich wiedzy i umiejętności, w tym również informowania uczniów lub rodziców o postępach w nauce i uzyskanych ocenach (tym samym wraca kwestia oceniania pracy ucznia, co do tej pory nie było uregulowane). Dyrektor będzie ustalał także warunki i sposób przeprowadzania egzaminów: klasyfikacyjnego,poprawkowego, semestralnego oraz sprawdzianu wiadomości i umiejętności.
Będzie miał ponadto obowiązek ustalenia warunków, sposobu oraz terminów przeprowadzania egzaminów dyplomowych, sposobu dokumentowania
realizacji zadań swej placówki. Będzie wskazywał, we współpracy z nauczycielami, źródła i materiały niezbędne do realizacji zajęć (w tym materiały w postaci elektronicznej), z których będą korzystali uczniowie lub ich rodzice. Zapewni też uczniom i rodzicom możliwość konsultacji z nauczycielem prowadzącym zajęcia. Dużo tego. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że powrócił pod zmienionym tytułem program nieodżałowanego Adama Słodowego „Dyrektorze, zrób to sam”.

Dobra strona?
Rewolucja to gwałtowne zmiany odbywające się w bardzo krótkim czasie. Właśnie jesteśmy nie tylko świadkami, ale i uczestnikami takich wydarzeń.
Od wydania rozporządzenia do jego wejścia w życie musimy się nauczyć e-learningu w tydzień. Może, przewrotnie mówiąc, okres walki z pandemią koronawirusa wyjdzie polskiej szkole na zdrowie i pozwoli na wydobycie jej z cyfryzacyjnego średniowiecza do trwającego już dwie dekady XXI wieku. Jest to okazja to wprowadzenia trwałych i dobrze działających rozwiązań umożliwiających uczenie na odległość. Życzę Państwu w tym trudnym czasie zdrowia, wytrwałości i spokoju na tyle, na ile można go uzyskać. I nie dajcie się kochani Rodzice wkręcić, że „dziś to nie mam nic zadane”.

Artur Szlis