Życie Grójca wydanie Nr 04/19 - page 6

6
HISTORIA
W
ielu naszych Czytelni-
ków zapewne zaszo-
kuje fakt, że kobieta
–wopinii znanych au-
torytetów chrześcijaństwa czy katoli-
cyzmu – wcale nie była największym
arcydziełemStwórcy.Wręcz przeciw-
nie, dominował pogląd, że Bóg, kon-
struując ją, niemiał najlepszego dnia.
Istotapośrednia
Już sama świadomość istnienia, jak
twierdził Clemens Alexandrinus (zm.
ok. 215), powinna być dla kobiety po-
wodem do wstydu. Zasadniczy po-
wód? Kobieta nie jest człowiekiem,
a tylko, jak definiował sam św.Augu-
styn (354-430), „istotą pośrednią, któ-
ra nie została stworzona na obraz i po-
dobieństwo Boga”. Na obraz i podo-
bieństwo Boga stworzono mężczy-
znę. To właśnie on, według św. To-
masza z Akwinu (1225-1275), jest
„pełnym urzeczywistnieniem rodzaju
ludzkiego”.
– Dziewczynki, w odróżnieniu od
chłopców, powstają z uszkodzone-
go nasienia lub też w następstwie wil-
gotnych wiatrów – dowodził św. To-
masz, utrzymujący, że kobiety są „błę-
demnatury” albo co najwyżej „rodza-
jemkalekiego, chybionego, nieudane-
gomężczyzny”.
Nadmierniewilgotna
Św. Tomasz z Akwinu znajdował się
tutaj wyraźnie pod wpływem swoje-
go nauczyciela, św. Alberta Wielkie-
go (zm. 1280), notabene przyrodnika,
kreującego się na eksperta w dziedzi-
nie płci pięknej. Św.Albert uważał, że
wszystko, co jest na tymświeciedobre
–tomężczyzna,awszystko,cozłe–to
kobieta, czyli „nieudany mężczyzna”,
mający uszkodzoną i wadliwą naturę.
Powodemtego jest nadmiernawilgoć.
Otóż kobieta zawierawięcej płynu niż
mężczyzna.H2O, przemieszczając się
Z tragicznych dziejów płci pięknej
Poza nawiasem ludzkości
Zdaniem ks. Bernarda Häringa (1912-1988), teologa niemieckiego,„w żadnej religii czy światopoglądzie kobieta nie jest tak szanowana
i uważana, jak w chrześcijaństwie”. Czy zawsze jednak tak było? Jak definiowano kobietę? Jakie zdanie o płci pięknej mieli święci,
teologowie, filozofowie, uczeni?
wkobiecie, wywołuje uniej niestałość
i wścibskość. Stąd już tylko krok do
nieobyczajności, niewierności, zakła-
mania, oszustwa, przebiegłości, szero-
ko pojętej perwersji.
Monotematyczna
– Gdy kobieta ma z mężczyzną stosu-
nek, chciałaby możliwie jednocześnie
leżeć pod innym – obnażał nieokieł-
znaną seksualność kobiet św.Albert.
Wielu jego kolegom po fachu kobieta
kojarzyła się tylko z chucią, czyli ze-
zwierzęceniem.
– Małżonkowie żyją niczym bydło, a
spółkowanie z kobietami upodabnia
mężczyzn do świń i innych nierozum-
nych bydląt – ostrzegał św. Hieronim
(przełom IV i V w.), ten sam, który
przełożył Pismo święte z greckiego i
hebrajskiego na łacinę.
Mężczyzna, jeśli nie chciał zostać by-
dlęciem, za radą Tertuliana (zm. 240),
nigdy nie powinien tykać kobiety.
Szczególną ostrożność w relacjach z
nią winni zachowywać mnisi. Jeden z
nich szczycił się tym, że nigdy nawet
nie spojrzał na niewiastę. Kiedyś, gdy
na jego drodze niespodziewanie stanął
ów dwunożny stwór, tak się przeraził,
że zaczął uciekać do swego klaszto-
ru, jakby conajmniej zobaczył lwa lub
smoka. Inny zakonnik odmawiał sie-
dzenia na krześle, na którym uprzed-
nio siedziała dama…
Kreatura
Naokopiękność, alegdyzajrzećdo jej
wnętrza, po prostu ohyda.
– Kobieta ma jasną twarz i miłą po-
stać. Podoba się bardzo, ta mlecz-
no-biała kreatura!Ale gdy otworzy się
jej wnętrze i wszystkie inne regiony
jej ciała, okaże się, jak plugawą tkan-
kę zawiera ta biała skóra – ostrzegał w
XI w. św. Anzelm, biskup Canterbu-
ry, spadkobierca myśli św. Odo (zm.
942), opata klasztoruwCluny.
- Gdyby ludzie mogli dostrzec to, co
kryje się pod skórą, oglądanie kobie-
ty powodowały tylko wymioty – za-
pewniał tenże Odo, zarazem nie mo-
gąc zrozumieć jednej rzeczy. – Skoro
sami nawet koniuszkami palców nie
chcemy dotykać śluzu i łajna, dlacze-
go tak gorliwie pożądamy objęcia na-
czynia z nieczystościami? – pytał.
Rodzajpiekła
–Gdywidziszkobietę,myśl, że todia-
beł! Jest ona rodzajempiekła! –mówił
papież Pius II (zm. 1464).
W 1484 r. dominikańscy zakonnicy,
Heinrich Kramer i Jacob Sprenger,
wypuścili dzieło „Młot na czarowni-
ce”, niezwykły podręcznik dotyczą-
cy czarów, októrychuprawianie posą-
dzano oczywiście kobiety. Nazywając
rzecz po imieniu, mamy tutaj do czy-
nienia z instrukcją do walki z kobieta-
mi. Jego autorzy przekonują, że „cza-
rowanie pochodzi z lubieżności ciele-
snej, która w kobiecie jest nienasyco-
na”. Białogłowa zawiera pakt z dia-
błem i bierze udział w sabatowych
orgiach! W Europie spłonęły na sto-
sach tysiące bogu ducha winnych ko-
biet, zwanych czarownicami.Wprzy-
padku wielu z nich przyznanie się do
winy, czyli konszachtów z czartem,
zwykle o podłożu seksualnym, wy-
muszono torturami. Przypomnijmy,
że jednym ze sposobów zdobywa-
nia materiałów dowodowych w cza-
sie procesówo czarybyło tzw. pławie-
nie. Podejrzanej wiązano ręce w nad-
garstkach i nogi w kostkach i wrzu-
cano na głęboką wodę. Jeżeli unosiła
się na wodzie, była czarownicą, a je-
śli utonęła, łaskawie orzekano jej nie-
winność.
Waraodnaukiipolityki!
– Kobiety trzeba trzymać z dala od
tego niebezpiecznego tekstu (Biblii),
i od wszelkiej nauki w ogóle. Kobie-
ta uczona to coś gorszego niż broda-
ta! –grzmiał francuski jezuita, Franco-
is Garasse (1585-1631).
Nawet taki wybitny humanista, jak
Andrzej Frycz Modrzewski (zm.
1572), autor postępowego dzieła „O
naprawie Rzeczypospolitej”, notabe-
ne duchowny, mąż Jadwigi Kamień-
skiej, ojciec trójki dzieci, w temacie
kobiet wypowiadał się jak konser-
watysta, m.in. odmawiając im pra-
wa do uczestnictwa w życiu publicz-
nym. Nie ma się co dziwić, że królo-
wa Bona, wykształcona, kreująca po-
litykę i znająca się na ekonomii, ścią-
gnęła na siebie nienawiść szlachty.
Porządekrzeczy
Cóż, w patriarchalnym świecie, noszą-
cym wąsy i brodę, kobiety nie uzna-
wano za człowieka. Stworzono ją, jak
dowodzili teologowie, w konkretnym
celu. „To naturalny porządek rzeczy,
że kobieta ma służyć mężczyznom” –
konstatował św. Augustyn. „Wartość
kobiety polega na jej zdolnościach roz-
rodczych i możliwości wykorzystania
do prac domowych” – raczył zauwa-
żyć św. Tomasz zAkwinu.
RemigiuszMatyjas
P.s.Autor nie utożsamia się z przedsta-
wionymi w tekście poglądami.
Ciąg dalszy nastąpi...
Dokończenie ze s. 1
I tu powinna zacząć się historia straj-
kuwoświacie roku 2019. Stał się cud,
bo towarzystwo uznawane do tej pory
za skłócone, niezintegrowane, potul-
ne i bezwolne pokazało pazury i na-
wet zęby. Wciągu trzech lat w szkole
i w nauczycielskich pokojach zmieni-
ło się wiele. Choć wiele braw bito ta-
kim rozstrzygnięciom, nauczycie-
le gimnazjów cudownie nie zniknę-
li z rynku pracy. Trzeba było zacisnąć
zęby. Potem prawda zaczęła docierać
dalej.Na lekcji historiiwklasie trzeciej
gimnazjum uczę, pierwsze z brzegu,
powstania styczniowego. Po godzi-
nie wpadamdo klasy siódmej i uczę o
… powstaniu styczniowym. To waż-
ne–mieli towklasie szóstej rokwcze-
śniej. Między tymi rocznikami są ja-
kieś cztery lata różnicy. Ale to nie ko-
niec. Bo na lekcji wklasie czwartej też
wspomniane powstanie jest. Różnica
wpodręczniku i materiale do realizacji
(poza metodą wymaganą od nauczy-
ciela) polega głównie na okładce pod-
ręcznika. Czy to dowodzi o napisaniu
nowej podstawy programowej w jaki-
miś trybie? Niemnie oceniać. Jamam
staćpod tablicą iwytłumaczyć, cozna-
czy Gloria Victis. Taka misja, powoła-
nie – wręcz idea. Tylko tablicowego
praktyka nikt nie chce słuchać. A do
niegokierowane są żale iwszelkiepre-
tensje.Anajlepiej doKuratoriumnapi-
sać skargę na belfra lub dyrektora.
Godnośćijakośćkształcenia
Strajk szkolny rozpoczął się w
przededniu egzaminów gimnazjal-
nych i klas ósmych. Zaskoczeniemnie
był, ponieważ już od stycznia związ-
ki zawodowe weszły z dyrektorami
placówek w spory zbiorowe. Dokład-
ny termin ogłoszono na początkumar-
ca. Przez tewszystkiedni strona rządo-
wa nie podjęła rozmów ze społeczną.
Wielkim błędem związków było po-
stawienie na pierwszym miejscu po-
stulatu płacowego. Do społeczeństwa
nie dotarł od razu przekaz, że prote-
stującymnauczycielomchodziło o coś
więcej. Przede wszystkim o widocz-
ne już skutki przeprowadzonej refor-
my oświaty trzy lata temu. Koniecz-
ne jest dopasowanie do potrzeb i wie-
ku przeładowanych podstaw progra-
mowych. We wrześniu tego roku do
szkół średnich idziepodwójnyrocznik,
co zapewne przyczyni się do tego, że
dużagrupauczniówniedostanie siędo
wymarzonej szkoły z powodu braku
miejsc. Nauczyciele chcąc utrzymać
etat „łatają” go w kilku szkołach jed-
nocześnie, przemieszczając się z miej-
sca na miejsce. Do strajku stanęło po-
Nauczyciel polskiej szkole niepotrzebny
nad pół miliona nauczycieli. Wszyst-
kie zawodowe związki oświatowe
nie dysponują taką liczbą członków.
Większość protestujących do związ-
ków nie należy. Protestowali w obro-
nie swojej godności, jakości kształ-
cenia i w imię lepszego jutra polskiej
szkoły. Takiej, która pozwoli na kształ-
cenie światłego, mądrego obywate-
la. Bo przecież i gruntownej przebu-
dowie systemu miały pomóc zwięk-
szone środki finansowe. Nie pomogą.
Strajk został zawieszony. Dwie kolej-
ne legislacje prawne przeprowadzo-
ne w błyskawiczny sposób pokazały
dobitnie, że nauczyciel polskiej szko-
le nie jest potrzebny. Można go zastą-
pić, niczymzepsutą częśćwsamocho-
dzie. Sami strajkujący przegrali już w
momencie, gdy rozpoczął siępierwszy
egzamin gimnazjalny. Chwilę potem
zaczęło się grillowanie przez tabuny
zapłakanych kuzynek i gości ze Star-
bucksa. Ludzi, którym na prawie pół
dnia oddaje się dzieci pod opiekę, w
czasie to której odpowiadają za ich ży-
cie, nie tylko podstawowe bezpieczeń-
stwo, nazwano terrorystami, nieroba-
mi, komuchami i swołoczą (moje ulu-
bione, padło z ambony). Pomimo tego
rodzice zachowali sięwspaniale. Dzie-
ci w ogromnej masie pozostały w do-
mach, angażując wszystkich od dziad-
ków, po sąsiadki. Choć dzieci były w
domach, rodzice przychodzili do szko-
ły, pewnie, że nie masowo, ale jednak
ze słowami otuchy, poparcia i zrozu-
mienia. Były kwiaty, słodkości, listy
poparcia.
Powrótdonormalności
Najważniejsze było serce. W roz-
mowach uczniami pojawiły się gło-
sy poparcia, ale też i żalu. Zwłaszcza
wśród gimnazjalistów, dla których to
był ostatni taki egzamin. Brakowało
im obecności belfrów, zaraz po, żeby
zapytać o odpowiedź. Bo członkowie
skleconych komisji ich nie znali. Ma-
turzyści czekający w niepewności do
końca mówili o tym, że znaleźli się w
potrzasku dwóch stron. A obie strony
były absolutnie zaskoczone i nieprzy-
gotowane. Rząd założył, że nawet je-
śli do strajku dojdzie, to na małą ska-
lę i na krótko.Ajego skala i czas trwa-
nia okazały się niemal imponujące, jak
na tę grupę zawodową. Z kolei strona
społeczna nie przewidziała rządowego
kursu na zderzenie, wręcz brutalnego
kursu. Bo dziś trolle wzięli na cel na-
uczycieli, wcześniej lekarzy i niepeł-
nosprawnych. Jutro wezmą się za ko-
lejnych, którzy będąmieli czelność nie
tylkomyśleć inaczej, ale podnosić gło-
wę. W końcu za to im się płaci. Swo-
łocz, ku radości trolli, wraca na swoje
miejsce. Wypłat nie dostanie, tak jak
wymarzonej podwyżki. I oczekiwa-
nych zmian systemowych. Rodzice
mają prawo się teraz obawiać, bo po-
wierzą swoje pociechy terrorystom..
Pragnę państwa uspokoić. Wasi na-
uczyciele są profesjonalistami. Wie-
dzą na czym polega ich praca i ile ma
trwać zgodnie ze społecznym oczeki-
waniem. Rok szkolny się zakończy
bez ścigania się z czasem. Trochę za-
grożeni mogą się poczuć pracujący
na kasach. Tam duża część społeczeń-
stwawidziswoichnauczycieli.Wkoń-
cuniema ludzi niezastąpionych. Jedna
uwaga. Z absolwentówWydziałuMa-
tematyki UW w ubiegłym roku nikt
nie podjął pracy w zawodzie pedago-
ga. Co gorsza ja ze stażem 19 lat pra-
cywzawodzie uchodzę za „młodego”
nauczyciela.Akolejek chętnych do 18
godzin pracy i trzech miesięcy wolne-
gow roku pod gabinetami dyrektorów
szkół nie widać. Pobici i wzgardzeni
nauczyciele odkryli jedną fantastyczną
prawdę. Osiągnęli prawdziwe kathar-
sis. Od niepamiętnego czasu poczuli,
wbrew stereotypowi, siłę, jakiej w so-
bie niewidzieli. Nie byli skłóceni. Byli
razem. Poznali się tak w ciągu tych 19
dni strajku, jak nie zrobili tego przez
wiele lat wspólnej pracy. To z pewno-
ścią da pozytywne owoce. Grójeckie
szkoływracają do normalnej pracy tuż
pomajówce.
ArturSzlis
1,2,3,4,5 7,8,9,10,11,12,13,14,15,...16
Powered by FlippingBook